Tytuł: ,,Caraval [chłopak, który smakował jak północ]"
Autorka: Stephanie Garber
Liczba stron: 415
Wydawnictwo: OMG BOOKS [Znak]
Ocena: 8/10
Wszyscy mamy jakieś marzenia. Jedna z nich są niewielkie, proste do osiągnięcia, ale inne wymagają od nas większego poświęcenia. Droga do wyznaczonego celu rzadko kiedy jest prosta, na ogół spotkamy na niej wiele przeszkód. To właśnie one często bywają powodem rezygnacji. Do czego byśmy się posunęli, gdybyśmy brali udział w grze, gdzie nagrodą jest właśnie spełnienie marzenia?
Scarlett i Donatella (Tella) Dragna są siostrami, które mieszkają wraz z ojcem (gubernatorem) na małej wyspie. Pierwsza z nich a zarazem starsza siostra wkrótce ma wyjść za mąż (małżeństwo zaaranżował ojciec, który jak na początku się dowiadujemy źle traktuje swoje córki). Dziewczyna od maleńkości wysyła listy do Legendy (organizatora Caravalu), dopiero na kilka dni przed ślubem otrzymuje odpowiedź zwrotną. Wie, że nie pojawi się na turnieju, ponieważ ojciec dawno przekreślił jej szanse. Młodsza siostra nie pozwala Scarlett zmarnować okazji, wraz z niedawno poznanym żeglarzem- Julianem, porywa dziewczynę, pragnąc dla siebie i dla niej lepszego życia. Niestety gra okazuje okrutne oblicze. Tella zostaje porwana a który z graczy ją odnajdzie- wygra. W świecie Caravalu, rzeczywistość miesza się z magią, zaufanie jest trudne do zdobycia a najważniejsza zasada brzmi: TO TYLKO GRA!
Wyjątkowo chciałbym zacząć w tym wypadku od zakończenia. Po prostu: WOW, nie spodziewałem się tego, nawet przez myśl mi nie przeszło, że tak można to zakończyć. I szczerze mówiąc, gdyby nie końcówka powieści to moja ocena byłaby niższa, ale do tego zaraz przejdę.
Bohaterowie tej powieści jak dla mnie byli dziwni, tak samo jak całe obchody Caravalu. Scarlett była tak niezdecydowana, że miałem ochotę nią potrząsnąć. Dostaje szanse na tacy, żeby polepszyć byt swój i siostry, ojciec jest zwykłym zwyrodnialcem a ona robi wszystko byleby mu się nie sprzeciwić. Rozumiem, że myśli o siostrze, ale ja na jej miejscu uciekałbym bez namysłu nawet gdziekolwiek. Tella jest już bardziej złożoną postacią, która potrafi trzeźwo myśleć o przyszłości i korzysta z tego, że los się do nich uśmiechnął. Julian jak dla mnie mógłby w tej książce nie istnieć. Może coś wnosi do fabuły, ale jakby go nie było, to bym nie tęsknił za nim. A sam Mistrz, Legenda ma tak intrygującą a zarazem straszną osobowość, wręcz brawa dla autorki za wykreowanie tego bohatera.
Fabuła z początku mało mnie zainteresowała, może wlokła się zbytnio. Ostatnie strony były najciekawsze. Po drodze coś tam się działo, żeby przygotować czytelnika na zakończenie, żeby pomóc zrozumieć motywy, ale porywające jakoś niesamowicie to nie jest (przynajmniej dla mnie).
Trzeba także podkreślić, że ta powieść to debiut literacki autorki. Gdyby większość debiutów była chociaż troche tak udanych jak ten, to praktycznie nie byłoby złych książek na świecie, a tych oczywiście nikt nie chce. Oczekuje kontynuacji, bo jak dla mnie taka musi być.
Czy ja chciałbym wziąć udział w takiej grze? Myślę, że tak. Chętnie zmierzyłbym się z zadaniami uczestników rozgrywki. Poznałbym motywy niektórych bohaterów, z jakiego powodu w danym momencie postąpili tak, skoro mieli inne wyjście. A z drugiej strony nie jestem pewien czy potrafiłbym odróżnić po pewnym czasie prawdę od fałszu i kłamstw, a tych nie brakuje w Caravalu.
Na koniec mam jeszcze tylko jedno małe zastrzeżenie odnośnie tytułu a dokładniej tego ,,...., chłopak, który smakował jak północ". Dla mnie jest to zdecydowanie zbędne. No, ale to już taki niewielki mankament.
Ostatecznie książkę polecam, jest warta przeczytania, choćby dla tego, że wnosi coś odrobinę nowego, co zawsze stanowi pozytywna cechę. Zachęcam do lektury.
A kto już czytał niech napisze lub wklei linka do swojej opinii, chętnie poznam odmienne bądź takie same zdanie.
Pozdrawiam i do następnego! :)
PS. Jutro tj. 3 lipca startuje kolejna edycja BOOKATHONU. Po zakończeniu maratonu napisze swoje podsumowanie, ponieważ nie wyrobiłem się z napisaniem posta przed akcją. :)